Przede wszystkim ok. rok temu (albo nawet 2 lata temu, jak ten czas leci) wybrałam sie do dermatologa ponieważ moja skóra nie była idealna tak jak dziewcząt w dramach. I to jest najważniejszy krok, wasza skóra nie będzie idealna. Niczyja nie jest. Trzeba to zrozumieć i się z tym pogodzić. Ja przez moje uparte dążenie do "cery z photoshopa" zniszczyłam ją jeszcze bardziej. Poniżej postaram sie najlepiej jak potrafię opisać jak do tego doszło.
Wspomniany dermatolog popatrzył na moją skórę i uznał, że przepisze mi leki na trądzik. Na trądzik, którego nie miałam. Pozbyć chciałam się głównie wągrów i rozszerzonych porów. Zapisano mi dwie maści: Anaclec i Normaclin. Nie zrozumcie mnie źle, nie chce tu psioczyć na oba te kosmetyki czy na dermatologów. Chce was przekonać do realistycznego patrzenia na samych siebie. Wracając. Owe maści zaczęłam oczywiście stosować i szczerze mówiąc po tygodniu byłam oszołomiona jak moja cera wyglądała. Nie było ani jednej krostki (gdzie choć nie mam trądziku to często wyskakują mi jakieś malutkie kropeczki na brodzie) pory były zwężone, skóra jakby rozjaśniona. Co raz bardziej przypominała mi mój ideał. Tak więc zachwycona efektem dalej stosowałam leki, które zostały mi przepisane na miesiąc użytku. Po dwóch tygodniach zaczęło sie dziać.
Moja cera była podrażniona przez silne maści, irytowała ja nawet sama woda. Była zaczerwieniona i cała pokryta suchymi skórkami. Zaczęła się jakby łuszczyć co było szczególnie widoczne gdy miałam na sobie makijaż. Po kolejnej wizycie u dermatologa i skonsultowaniu z lekarzem stanu mojej cery, który pogarszał sie z dnia na dzień, dowiedziałam sie, że tak ma być i nie mam przerywać kuracji. Uwierzcie mi było co raz gorzej. I wtedy postanowiłam zająć sie sama sobą.
Odstawiłam maści i po obejrzeniu filmiku Katosu (https://www.youtube.com/watch?v=toQ5bVXKri0) postanowiłam zmienić swoją pielęgnacje na całkiem podobną do tej, którą właśnie "wyznaje" Kasia.
Moja pielęgnacja: początek
Na początku zaopatrzyłam sie w olejek z Bielendy argan face oil+ sebum control. Pomógł mi niesamowicie. Bardzo nawilżył moją podrażnioną i wysuszoną skórę, suche "placki" znikały z mojej twarzy w mgnieniu oka. Nakładałam go po umyciu twarzy wieczorem. Myłam ją mieszanką olejów taką samą jak Kasia: olej awokado, rycynowy, słodkie migdały (bez jakiś szczególnych proporcji chociaż uważałam na olej rycynowy bo ten w nadmiarze może zapychać) Po wymasowaniu swej twarzy taką mieszanką, przykładałam ściereczkę i z jej pomocą robiłam lekki peeling ponownie masując twarz okrężnymi ruchami. Na kwasy przyszedł czas dopiero po powrocie mojej skóry do odpowiedniego stanu nawilżenia. Niestety o kwasach za dużo wam nie powiem ponieważ mój rozrabiała siostra, która sie na tym zna lepiej ode mnie. Wiem tylko, że był to 3% kawas jabłkowy. Przecierałam nim twarz zaraz po jej umyciu i później nakładałam olejek z bielendy. I tyle. To pomogło mojej twarzy wrócić do dobrej formy. Pozbyłam się przebarwień (oczywiście nie myślcie, że mam gładka skórę o jednolitym kolorycie, bo tak nie jest. przebarwienie powstają niestety cholernie łatwo a znikają znacznie dłużej)
Moja pielęgnacja: teraz
Teraz moja pielęgnacja wygląda jeszcze inaczej. Najważniejszy jest fakt, że przestawiłam sie na kosmetyki naturalne (z drobnymi wyjątkami do zadań specjalnych) oraz inspirowana Koreankami, na pielęgnacje wielostopniową.
Myję twarz wieczorem wciąż olejami. Są to różne mieszanki bądź jakiś jeden konkretny olej. Najczęściej trzymam sie oleju z awokado w którym rozpuszczam witaminę C rozpuszczalna w olejach, którą tak jak wszelkiego rodzaju oleje dostaniecie na zróbsobiekrem. Olej ścieram ciepłą szmatką (pamiętajcie o ich regularnej wymianie) Później nakładam naturalny tonik oczyszczający z Ecolab i serum z witamina C aktywator młodości z Ava, dostępne w Hebe, drogerii Jaśmin i Naturze (tak, tak wiem "ale masz 18 lat po co ci aktywatory młodości i kremy przeciw zmarszczkowe?" a no po to, że sie nie obudzić po fakcie ze zmarszczkami nie do "wyleczenia" I takich produktów używam już od 17 roku życia, call me crazy)
Po serum nakładam olejek z bielendy (jeśli jesteście zainteresowani mogę napisać udzielną recenzje, bo uwielbiam ten produkt i jest wart uwagi. Używam już chyba 3 opakowania) Fakt, ze nie jest to najnaturalniejszy olej jaki posiadam acz sprawdza sie świetnie. Potem już tylko krem pod oczy (niestety męczę all about eyes rich z Clinique, który jest do niczego ale jak tylko go skończę to czaję sie na Make me bio lub Kiehl's) Do zadań specjalnych mam dwa produkty, które nie mają nic wspólnego z kosmetykami naturalnymi: Effaclar Duo+ z La roche-posay oraz kuracje wybielająca punktowy reduktor przebarwień z Ziaji. Ziaję nakładam na moje przebarwienia w zasadzie co wieczór a Effaclar tylko na aktywne zmiany raz na jakiś czas.
Co drugi dzień staram się robić maseczki, najczęściej jest to błoto z morza martwego, którą moja babcia przywiozła mi z wycieczki ale jakakolwiek glinka np zielona będzie działać tak samo wspaniale. Polecam wam kupić taka w proszku np. na zrób sobie krem czy w hebe z Nacomi ale najbardziej opłaca sie online) Co trzy dni myje twarz żelem z Yves Rocher pure system 2in1. Bardzo przyjemny żel. Używam także plasterków na zaskórniki, bo jest to jedyna metoda jaka działa w moim przypadku. Stosuje je ok 2-3 razy w tygodniu. Twarz peelingują żelem z Yves Rocher pomieszanym z korundem (też dostępny na zrób sobie krem) ok 2-3 razy w tygodniu.
Jeśli chodzi o poranną pielęgnacje to jest ona bardzo mało skomplikowana. Przecieram twarz tym samym tonikiem z Eco Lab i nakładam krem z filtrem lub tołpę green na naczynka.
Obecnie nie używam kwasów ze względu na fakt iż jest lato a podczas kuracji kwasami TRZEBA używać wysokich filtrów by nie doszło do podrażnień czy poparzeń. Wrócę do nich prawdopodobnie wraz z nadejściem jesieni.
Jeśli mam być szczera to wciąż nie jestem przekonana do wielostopniowej pielęgnacji. Mam wrażenie, że moja skóra jest lekko przeciążona i nocami klei sie do poduszki od nadmiaru kosmetyków co jest najbardziej obrzydliwym uczuciem jakie znam, serio. Mam w planach zacząć stosować hydrolat różany i kilka innych olejów. Dam wam znać jeśli coś mnie mile zaskoczy.
W razie pytań, piszcie śmiało w komentarzach
Pozdrawiam,
Murillo
Szczerze powiedziawszy nawet nie wiem co poradzic, by nie spedzac na tym wszystkim tyle czasu, bo sama nigdy nie miałam takich problemów z buzią. Wiem, że mydełka z naturalnych składników nawilżają i pomagają pozbyć się wszelkich wyprysków i zanieczyszczeń.
OdpowiedzUsuńJa do pielęgnacji twarzy używam kremów z aloesem, na prawde dobrze działają :)
OdpowiedzUsuńMam cerę mieszaną ze skłonnościami do niedoskonałości, dlatego staram się stosować dobre kosmetyki do pielęgnacji. Najlepsze efekty osiągnęłam przy zastosowaniu produktów z aloesem.
OdpowiedzUsuńhttps://www.foreveraloes.eu/
Ostatnio eksperymentuję z aloesowymi maseczkami – efekty są niesamowite!
OdpowiedzUsuń