sobota, 16 marca 2013

Co z "Gangnam style"?

To jaką krzywdę wyrządził nam, K-pop'owcom, "gangnam style" wie chyba każdy kto choć trochę interesuje się tym gatunkiem.




Ostatnio w ramach integracji klasowej każdy musiał zadać mi pytanie (mam w klasie 28 osób więc trochę tego było). Oczywiście padło pytanie jakiej muzyki słucham. Gdy znajomi usłyszeli "rapcore, k-pop'u i wiele innych" nie obeszło się bez komentarza "Oppan gangnam style". I właśnie tu zaczęłam rozmyślać.
Czy K-pop to tylko PSY? (pomijam kwestię czytania jego nicku, która momentami bardzo razi).
Jasne, że nie. Sam utwór mi nie przeszkadza. Mogę nawet zaryzykować stwierdzenie, że lubię "Gangnam style", jednak kiedy staje się on symbolem całego gatunku to mało prawdopodobne, że wszyscy miłośnicy K-pop'u będą lubić ten utwór. Znam wiele osób, które lubią koreański pop jednak nie "gangnam style".
Dlaczego?
Po pierwsze: są lepsze piosenki, które mogłyby być kojarzone z tym gatunkiem.
Po drugie: ten utwór po miesiącach puszczania w radiu (np. eska rock. Nie żartuje) nudzi i męczy.
Po szale na PSY'a w Polsce zauważyłam "dziwne" zjawisko. Wiele osób, które nie znają innych utworów K-pop'owych, już nie lubią tego gatunku i nie chcą mieć z nim nic wspólnego. Trochę to przykre.
Nie zauważyłam jednak specjalnego napływu "sezonowców" co mnie bardzo zdziwiło. Tzn. wszyscy przez parę miesięcy tańczyli "Gangnam style", jednak nie chodzili i nie rzucali tekstami typu "od dawna słucham PSY. jestem jego fanem, bo znam tekst "GS" i umiem to tańczyć"
Ludzie mają tą tendencje, że jeśli ktoś osiąga sukces to od razu dana osoba była tru fanem "od zawsze". Wytłumaczę na przykładzie Hollywood Undead. Słucham ich trzy lata. Dwa lata temu gdy komuś o nich wspomniałam spotykałam się z reakcją "a kto to?"(nie mówię że teraz są u nas jakimiś gwiazdami, ale jest na 100% lepiej niż było). Gdy rozniosła się wieść, że mają mieć koncert w Polsce nagle w mojej klasie zapanował na nich jakiś szał. Oczywiście nie mówię że sama się do tego nie przyłożyłam. Zapoznawałam innych ludzi z ich muzyka, ale często nie spotykałam się z niczym więcej niż "fajna ta piosenka". I tyle. W końcu odpuściłam myśląc "cóż ten gatunek nie do każdego trafia".
Po informacji o koncercie nawet osoby którym nic nie mówiłam o HU zasypywały mnie pytaniami "słyszałaś o ich koncercie?", "o jeju tak się cieszę że przyjadą bardzo ich lubię!!! będziesz na koncercie?", "jej oni są super!!! najbardziej lubię X piosenkę!! jest świetna! muszę być na ich koncercie!!", "chyba pójdę na ich koncert. No wiesz długo ich już słucham. Tydzień to nie byle co, prawda?"
Cieszę się że są coraz bardziej znani, ale jeśli podchodzi do mnie osoba, która słucha ich miesiąc i mówi "ja jetem tru fanem, bo mam najnowszą płytę i bluzkę z logiem, a Ty jesteś pozerką" to się we mnie gotuje.
Nikt nie irytuje mnie bardziej niż sezonowcy.

TAK BARDZO PRAWDZIWE ;--;
Żeby było jasne ja nie jestem hejterem. Ale chyba nikt nie lubi sezonowców.
Następny post będzie o pytaniach jakie zadała mi reszta klasy. Razem z odpowiedziami :)

Pozdrawiam
Murillo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz